Remont starego mieszkania

Jakiś czas temu odziedziczyliśmy z mężem trzypokojowe mieszkanie po babci, w średniej wielkości miasteczku na Śląsku. Postanowiliśmy zmienić coś w naszym życiu i zamiast sprzedać mieszkanie, jak zakładaliśmy na początku, doszliśmy do wniosku, że wprowadzimy się tam całą rodziną.

Remont starego mieszkania

Większość z nas może sobie tylko wyobrazić remont mieszkania w bloku z lat 60, my to przeżyliśmy. W przedpokoju królowały boazerie, w kuchni ściany pomalowane do połowy farbą olejną, a w pokojach tapety. Podłogi wyłożone były wykładziną, a o łazience, remontowanej co prawda w latach 90, lepiej wcale nie wspominać. Jednak mieszkanie znajdowało się w miłej, spokojnej i dobrze skomunikowanej okolicy, poza tym mąż miał do niego sentyment z dzieciństwa, więc postanowiliśmy działać.

Remont starego mieszkania zaczęliśmy od konsultacji z zaprzyjaźnionym budowlańcem. Okazało się, że renowacji wymaga nie tylko to co widzimy, ale również instalacja elektryczna i kanalizacyjna w łazience. Więc zaczęliśmy poszukiwania elektryka i hydraulika z wolnymi terminami, szybciej niż za rok. Gdy w końcu fachowcy uporali się z tą pracą, okazało się, że musimy znacznie uszczuplić fundusz na wakacje z dziećmi. Ale mówi się trudno, praca wykonana była solidnie, a efektem mamy nadzieję cieszyć się przez długie lata.

Wreszcie mogliśmy przystąpić do właściwej realizacji naszego projektu, który zakładał przerobienie mieszkania na lokum trzypokojowe, z kuchnią otwartą na salon. W tym momencie weszła ekipa budowlana, która nieco zdenerwowała sąsiadów prawie dwutygodniowym wierceniem, stukaniem, kurzeniem i brudzeniem. Ale gdy wyszli, zostawiając białe ściany i błyszczące nowością podłogi, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Aby obniżyć koszty postanowiliśmy sami zabawić się w malarzy, co przysporzyło nam nieco trudności i nerwów, ale efekt był co najmniej zadowalający. Ostatnim, najprzyjemniejszym dla mnie etapem było meblowanie, które uwieńczyło dzieło i po którym mogliśmy się wprowadzić do naszego gniazdka.

Remont i wykończenie tego mieszkania kosztowały nas dużo więcej niż początkowo zakładaliśmy, ale jedno jest pewne: Babcia na pewno nie poznałaby w nim swojego dawnego lokum!